Biohazard!

Zanim zagłębicie się w lekturę, muszę was ostrzec. Poszczególne wpisy mogą zawierać (a najprawdopodobniej będą) treści nieodpowiednie dla statystycznego "obywatela" planety Ziemia z gatunku Homo sapiens sapiens. Jeżeli należycie do szerokiego grona osób, które można w jakikolwiek sposób urazić, nie życzycie sobie, by obrażano was, wasze rodziny i znajomych, nie życzycie sobie, by obrażano wasze uczucia (czy to religijne, czy filozoficzne, społeczne, osobiste, cokolwiek sobie wymyślicie), dla własnego dobra opuśćcie tę stronę. Nie spotka was tu nic dobrego. Treść jest przeznaczona głównie dla ludzi posiadających spory zapas psychicznego dystansu praktycznie wobec wszystkiego, głównie do rzeczy i zjawisk związanych z ich osobistą strefą. Mówiąc jeszcze inaczej, blog ten może zawierać (i najprawdopodobniej będzie) treści najgorszego rodzaju, wliczając w to herezje, dewiacje, opisy szaleństwa i psychopatologii, opisy przepełnione obrzydlistwem i pełne nienawiści do różnorakich zjawisk. Będą tutaj nagminnie obrażane wasze religijne odczucia, zostaną zmieszane z błotem wszystkie wasze teorie, idee, autorytety i bogowie, których wyznajecie. Przede wszystkim będę nieustannie starał się zniszczyć was samych poprzez obrażanie was, wyzywanie, drwienie i bezcelowe szyderstwo, życzenie wam wszystkiego najgorszego, oraz permanentne podkopywanie waszego dobrego samopoczucia. Oczekujcie najgorszego. Nade wszystko, odejdźcie, póki jeszcze możecie.

niedziela, 24 maja 2015

[Kosmiczne Archiwum # 35.01]

-------------------------------------------------------------
"-----------------------------------------------------------

Lalalala, kurza stopa przemyka po zielonej autostradzie nieba wesoło podskakując na kopytach. Za nią bieży beznogi wilk. Dogania go rzodkiewka i tarasuje kurzej stopie słońce.Wilk nie mając dokąd uciec skacze w przepaść, a wcześniej pochłania go dziura ozonowa. Kurza stopa gryzie rzodkiewkę, aż ta zagotowuje się z radości na twardo. W podzięce nadepnęła okiem na jej dziób. W tym momencie zajączek się obudził i stwierdził, że to sen. Całe szczęście – pomyślał drapiąc się macką po koziej bródce.
            Powyższy tekst nie ma sensu. Nie wiem, po co go napisałem, bo nawet nie z nudów. Miałem to zrobić dzisiaj, ale dopiero jutro przedstawię jakiś szczegółowy plan treningu. Znowu nic nie zacząłem na filozofię. Zastanawiam się twardo nad relaksacją, ale chyba znowu jest za późno? Taaaa… Dobra, nie ma to, tamto, zaczynam od jutra rana i trzy kilo chuja. Oddam duszę za darmo, jacyś chętni? Bo nawet diabeł nie chce jej ode mnie kupić. A tylko zawadza, cholera . . . Mam szczerą nadzieję zrobić coś, cokolwiek, bo tokolwiek! I czuję, tak, czuję! Wiatr odnowy obmywający mnie ciekłym azotem, który parzy jak wieczorna rosa. Na linii jacyś wariaci krzyczą do mnie „dzień dobry”. Idę więc spać, może przyśni mi się zbawienie. Znowu to samo, i ciągle, i także, i teraz i już! Taki mały entliczek pentliczek w mojej przyszytej do guziczka czerwonej główce od szpilki. Dobrze więc, koniec z absurdem. Płynę spać z zamkniętymi uszami. Tamburyny pod pierzyny, kto ostatni ten zlewozmywak.

17.05.2009, godz. 00:13 

-----------------------------------------------------------"
-------------------------------------------------------------


Zensho ibn Szatan - Chao Cetanu Cing

poniedziałek, 11 maja 2015

Hmmmnn...


23

O kurwa!!!

Czy ja sobie właśnie uświadomiłem, że jestem przyssawką jednej z wielu macek Bożej Ośmiornicy!?


O.o

!
?